poniedziałek, 27 października 2014

Carpe diem

Nie umiem! No nie umiem chwytać dnia. Jestem z takich co to rozpamiętują przeszłość, marzą o przyszłości, jednocześnie drżąc o to, jak będzie i co przyniesie. W tych dwóch rzeczach jestem mistrzem. Natomiast "tu i teraz" nie zawsze mi się udaje odczuć. A teraz to takie modne, nie? Żyj chwilą, korzystaj z życia, bądź tu i teraz... Jakoś nie przemawia to do mnie w 100%. No, ale.... Wczoraj postanowiłam korzystać. Być i cieszyć się z tego co sobie przygotowałam na ten dzień. Skoro był o godzinę dłuższy i dość słoneczny to:

 1) Poczytałam bez pośpiechu książkę w łóżku (robię to zawsze w niedzielę rano, ale tym razem było dłuższe wylegiwanie się)

2) Na drugie śniadanie zrobiłam sobie pyszny koktajl z truskawek, banana, soku pomarańczowego i jogurtu







3) Po Mszy poszłam na dłuuuuugo planowany spacer nową ścieżką wokół jeziora.
Zamotałam chustę, na nos okulary i sru!










4) Po obiedzie upiekłam dwie mini tarty tatin :)
Pyszne były - do kawusi o smaku kruchego ciasteczka w sam raz



A potem to już taka zwykła niedziela była - przeglądanie książek metodycznych do pracy etc :) 

A dziś miałam taki widok z okna:


No, idę chwytać naczynia :) Same się nie zmyją - nie ma bata :)

Uściski
Mahda




niedziela, 26 października 2014

Na przekór

Wczoraj podczas sprzątania w łazience wyjęłam ze świecznika różowego tealighta, powąchałam i popłynęłam... Świeczka o zapachu  kwitnącego kwiatu jabłoni sprawiła, że poczułam wiosnę i podziękowałam Bogu, że nasz węch jest związany nierozerwalnie z pamięcią. Te świeczki kupiłam sobie właśnie na wiosnę i od razu przypomniały mi się cieplejsze dni, śpiew ptaków, słońce, piękne niebo. Ale też sytuacje, które miały miejsce tej wiosny, ludzie, miejsca. Poszperałam w archiwum i znalazłam zdjęcia z tego okresu. Zatem, na przekór coraz zimniejszej jesieni na początek dnia (dłuższego o godzinę!) wiosenna sesja :)








Wczoraj spędziłam też cudowny wieczór z moją przyjaciółką Gosią. Namówiłam ją na koncert Mietka Szcześniaka. Czad! Dawno nie słyszałam go na żywo. Jest jednym z moich ulubionych polskich wokalistów. A właściwie to jest numer 1! Piękny, głęboki głos, ciepło wewnętrzne... A po koncercie kawa i ciasto marchewkowe w naszej ulubionej kafejce :)

Dziś rano miło, bo godzinka dodana w gratisie zdarza się raz na rok :) I tak obudziłam się wcześnie, a dodatkowy czas to wychuchane śniadanie i książka. Na zdjęciach widzicie kubek, który ma chyba ze 25 lat. Moja Mama każdego dnia, po powrocie z pracy sypała do niego dwie łyżeczki herbaty i piła taki mocny czaj. Pamiętam to do dziś. Kubek trafiła do szopy mojego Taty, gdzie trzyma on, niezbędne oczywiście, bardzo ważne graty :) Po kryjomu wyniosłam kubeczek i mam go w domu, jako pamiątkowy i z historią :) Macie takie rzeczy u siebie?

 Dobrej niedzieli i pięknego tygodnia wszystkim czytającym :)
Mahda


środa, 22 października 2014

Ciepło :)

Tytuł przewrotny, bo zimno się robi, coraz zimniej. Tym bardziej jak ktoś wyszedł dziś bez kurtki (rano było ciepło, a potem...oj, nie ciepło). Ale ciepło jest. Lubię wchodzić z zimnego podwórka do domu o poczuć na sobie jego ciepło. Jak mnie otula, wciąga i rozlewa się na mnie :) Albo zimą - z czerwonym nosem, zaróżowionymi policzkami i stopami jak lody - wchodzisz do domu, a on wita cię swoim ciepłem . Robisz sobie gorącą herbatkę, kakao, otulasz się kocem, (lub ponchem - kupiłam w poniedziałek rewelacyjne widać je jako tło na zdjęciach), bierzesz książkę i słuchasz wiatru i deszczu za oknem (chyba, że masz przeciekające okno - jak ja i wtedy z niepokojem spoglądasz na wyremontowaną ścianę pod
nim i sprawdzasz czy już jest nowy zaciek, czy na razie większy niż ten, który już jest się nie robi :( )
I wewnętrzne ciepło się liczy, a wbrew pogodzie mam go w sobie coraz więcej, chętnie się nim dzielę, rozdaję... No mówię Wam, jest ciepło :))









Wczoraj byłam na filmie "Bogowie". Napisali, że to komedia. Zdziwiłam się z moją przyjaciółką G. bardzo. Ale uśmiałyśmy się na filmie serdecznie. I do śmiechu i do płaczu - polecam, wart swoich nagród. A Kot - iście mistrzowska gra.

Życząc wszystkim ciepła w sercu - pozdrawiam.
Mahda

niedziela, 19 października 2014

Radość planowania

Ci, którzy mnie znają wiedzą, że lubię mieć wszystko zaplanowane. Spotkania, terminy, wyjścia. Kiedyś byłam bardziej spontaniczna :) Teraz bez kalendarza ani rusz. Już od września czeka na mnie kalendarz na nowy rok, piękny, w kolorze ciemnej czekolady, ze złotymi brzegami... Bardzo lubię uzupełniać nowe kalendarze, wpisywać urodziny, imieniny, rocznice... Mimo, że dopiero połowa października (dopiero czy już?) mam już wpisane kilka wydarzeń w nowym roku - kwiecień, maj, czerwiec... Ale przyjemność przenoszenia wszystkiego zostawiam sobie na koniec grudnia, albo inny, bardziej nastrojowy czas. A wy lubicie planować, czy bardziej na spontan? Mam też kalendarz ścienny w kuchni, taki na cały miesiąc i czasem sama się dziwię jak może być tak nabity (szczególnie w maju). A z drugiej strony czas przepływa mi między palcami, nie jestem dobrą organizatorką czasu wolnego :) Ciężko zmusić się do aktywności... Ech... Ble.... :) Oj, ciężko :) Dobra, nie jęczę :)
Kto zatem lubi planować ręka w górę!








Nie znam naucyciela, który nie cieszyłby się z wakacji. Choćby nie wiem jak lubił swoją pracę i uczniów koniec roku szkolnego jest bardzo wyczekiwany (szczególnie od połowy maja) :)
 

 P.S. Przecudowny kubek to moja wczorajsza zdobycz bazarkowa. Wyszperałam dwie sztuki, po 3 złote każda. Są superowe, bo można na nich pisać kredą :) A to daje milion możliwości!

Pozdrawiam słonecznie
Mahda

czwartek, 16 października 2014

Kolor i zapach jesieni

Dziś rano, wychodząc na autobus do pracy poczułam pierwszy raz tej jesieni prawdziwy jej zapach. Zapach deszczu, wilgotnej ziemi i mokrych liści. To jest prawdziwy zapach jesieni!   I wdychałam, wdychałam, wdychałam... I już wiedziałam, że do koloru jesieni dodam jej zapach. Ale na początku był kolor. Bo każdy wie, że jesień to mistrzyni kolorów (może nawet przebija wiosnę w tym względzie?). Bo gdzie nie spojrzeć tam aż po oczach bije szaleństwo barw wszelakich. Jadąc w piątek do Rodziców mijałam piękne, barwne aleje.
I stwierdziłam, że mogłabym tak po prostu patrzeć, patrzeć i chłonąć aż do bólu.
Aż do nasycenia ( parafrazując Wicię - "jak się  napatrzę, to tak nie nienawidzę!"). A ja bym chciała tak się napatrzeć na zapas, aż do utraty tchu, do głębi... Kolory powoli mijają, robi się mokro... Ale to nic, nie ma co narzekać. Takie dni też mają swój urok i czar. Trzeba tylko dać im szansę. Zatem, aby jeszcze choć trochę dodać kolorów do życia - TADAM! 













Od wczoraj jeszcze jeden kolor na jesień. Nowa książka Szymona Hołowni "Holyfood". Bardzo lubię autora i Jego książki. Mają niestety jedną wadę - nie da się ich czytać szybko (a ja lubię szybko czytać). A te trzeba powoli i z ołówkiem w ręku :)


Uściski
Mahda









wtorek, 14 października 2014

Mój dzień

Tak. Dziś jest mój dzień, moje święto. Dzień Edukacji Narodowej. A ponieważ od 17 lat jestem nauczycielem świętuję dziś hucznie. Dzieci w szkole obdarowały mnie różami
i nieprzyzwoitą ilością czekolad, bombonierek etc (moja figura kuli pomyślała, że to chyba ich zemsta). Miły to dzień, miło być docenioną. Ale to tylko mały, maleńki aspekt pracy nauczyciela. Bycie nauczycielem wyssałam chyba z mlekiem matki - moi Rodzice są nauczycielami - już na zasłużonej emeryturze. Wychowałam się więc na szkolnych korytarzach (jako córka dyrektora miałam dostęp do miejsc, gdzie "normalni" uczniowie wchodzić nie mogli ;)), uczyłam moje lalki, koleżanki z podwórka. Szkoła to było naprawdę moje całe życie - wszystko kręciło się wokół niej. I tak mi zostało. Choć Mama zawsze mi odradzała pójście w ślady Rodziców nie wyobrażałam sobie innej pracy  - były dwa odstępstwa -sklep mięsny i archeolog :) No i postawiłam na swoim. I nie żałuję! Choć jest coraz ciężej (szczególnie z maluszkami - 2,5 - 3-latkami) to naprawdę kocham swoją pracę i "moje" dzieciaki. Mamy ich w szkole ponad 250 a ja każde znam z imienia i nazwiska. Znam większość ich rodzin, ich trudności... Kocham w mojej pracy to, że nigdy nie wiesz jak potoczy się lekcja, że dzieciaki nieustannie Cię zaskakują, zmuszają Cię do nieustannego poszukiwania odpowiedzi na ich pytania, do weryfikowania swojego życia, swojej postawy. Nie można wobec nich udawać kogoś innego. Wyczują to natychmiast. Pytają o przeróżne rzeczy i oczekują jasnych i prostych odpowiedzi. Bez kręcenia, owijania w bawełnę (rzecz jasna na ich poziomie). Musisz być wobec nich uczciwy, szczery i autentyczny. Musisz szanować swoich uczniów, a wtedy odpłacą Ci tym samym. Szczerością (która czasem rozkłada na łopatki), szacunkiem i zaangażowaniem. Ciężko jest być dobrym nauczycielem. Uświadamiam sobie czasem, jaka to wielka odpowiedzialność. Ile zależny ode mnie w kształtowaniu ich postaw, charakteru. Czasem wydaje mi się, że dzieciaki mnie nie słuchają, a potem spotykam ich rodziców, którzy mi opowiadają o relacjach dzieci z moich lekcji, jak pod wpływem tego, co mówię oni się zmieniają (na lepsze tylko, mam nadzieję). To niesamowite. Bycie nauczycielem to wielka przygoda, pełna nieznanych zakrętów, burz, słońca i wszystkich kolorów tęczy. Cieszę się, że jestem nauczycielem :)

A na koniec migawki z dziś - deszcz cudnie bębni w szyby, świeczki dają ciepło i magię. Dobrego tygodnia dla wszystkich :)







Moje centrum dowodzenia :)


Pozdrawiam 
Mahda