środa, 19 czerwca 2019

Wakacyjny błękit

Od majowego weekendu, kiedy to dorwałam farbę w kolorze niezapominajki, ten właśnie kolor jakoś mi chodzi po głowie. Po powrocie do domu machnęłam nim krzesełko na balkon i tacę z biedry. I ten niebieski nadal mi towarzyszy. W Pepco kupiłam drewnianą ozdobę na pikniki, która rewelacyjnie sprawdza się w roli zakładki do książki. I wakacje zaczęłam właśnie w tym kolorze :)

Niedawno przeczytałam książkę Magdaleny Witkiewicz "Jeszcze się kiedyś spotkamy". W książce pojawia się motyw filiżanki w niezapominajki :)) I tu kolejna niespodzianka - można kupić taką właśnie - powiązaną
z treścią książki w Home&you :)) No to kupiłam :)) Następna książka - akcja dzieje się nad morzem - znów błękit ;) Jeszcze jej nie przeczytałam :)) No coś musi być na rzeczy z tymi kolorami :) Prześladuje mnie ten błękit ;) Ale dam się prześladować.






Z racji początku WAKACJI pozwoliłam sobie dziś na małe szaleństwo :) Truskawki ze śmietaną i cukrem - jak
w dzieciństwie :) Pycha!! 


Wakacje zacznę tak naprawdę po 28 czerwca, ale już się cieszę :) Nie mam planów - zobaczymy, co się zadzieje :) Niech Najmądrzejszy się nimi zajmie - On wie, czego mi trzeba :)

Uściski wielkie :))

niedziela, 9 czerwca 2019

Dodatkowy pokój

Udało mi się! W końcu! Mam dodatkowy pokój w moim maleńkim M2! Mieszkanie stało się M2,5! :) Bo pokoik maleńki - jakiś metr kwadratowy... Ale jest! W końcu go mam! Właściwie był od zawsze.... ;) Ktoś się domyśla? BALKON! 

W końcu się za niego zabrałam. Kiedyś miałam jakieś kwiatki w doniczkach, ale szybko kończyły żywot wystawione na piekące słońce na 10 piętrze... Szukałam innych rozwiązań.... Szukałam....Zbierałam się do tego od dobrych trzech lat.... Chciałam go pomalować na biało (spółdzielnia stanęła na przeszkodzie), myślałam jak do zagospodarować, ocieplić jego surowe pręty.... Jak dodać mu przytulności. Maleństwo, centrum miasta, wysoko, jak sprawić, żeby było choć trochę przytulniej? O matach z wikliny myślałam już
w zeszłym roku - nawet zaczęłam się rozglądać... Ale w sklepie nie mieli takich, jak chciałam.... Kolejny rok odpuściłam. 

W tym roku akcja była błyskawiczna! Internet, szybki pomiar, zamówiona mata, kurier, siostrzeniec do pomocy, jeden wieczór i TADAM!! JEST! I nie mogę się na niego napatrzeć :)) Micha mi się śmieje za każdym razem, gdy na niego wchodzę lub patrzę. Kolejny raz zaryzykowałam kwiatki, ponoć wytrzymałe na słońce ;) Zobaczymy. Wstawiłam składany stolik, przemalowane krzesło ogrodowe z "ikeły", zawiesiłam dwie doniczki  (plus jedna stojąca w rogu z miętą i czymś, co samo się wysiało). I letni salonik jak marzenie mi wyszedł. Serio!  Posiedzieć w taki długi wieczór z książką, kawą, lub po prostu z własnymi myślami - jak dla mnie rewelacja! <3 Choć siostra jeszcze namawiała do zrobienia podłogi, ale ten beton jak dla mnie jest super - miły do chodzenia, ciepły i niedoskonały ;)
Zapraszam do mojego letniego saloniku ;)

To była pierwsza przymiarka - wieczorna - zaraz po zamontowaniu maty. Jest dobrze, ale może można lepiej? ;)




Wersja nocna.....



I ostatnia, dzienna odsłona - w słoneczku, którego mam pod dostatkiem ;)....









Jestem bardzo zadowolona z efektu - szybko, tanio i jest przyjemniej.
Jak Wam się podoba mój podniebny pokoik? 
Uściski :)