wtorek, 25 lipca 2023

Planowanie czy spontaniczność?

 Kochani,

wakacyjny czas mija z prędkością światła. Nie wiem kiedy i jak, ale spojrzenie na kalendarz pokazuje, że lipiec ma się ku końcowi. 

Nie wiem jak u Was, ale ja jestem osobą, która lubi mieć zaplanowany czas ( tu widac, ze jestem córką mojego Taty) ;)). Można powiedzieć, że kalendarz jest  stałym towarzyszem mojej codzienności. Zapisuje w nim daty urodzin, imienin ( choć i tak większość mam na twardym dysku mojej pamięci) ;), wszelkie spotkania, wizyty, krótkie notatki, myśli.... nieraz już pisałam o kalendarzach, których od lat używałam. W tym roku kupiłam kalendarz Cuda codzienności Kasi Olubińskiej. Kasia jest dla mnie osobą, ktora mnie w pewien sposób inspiruje, jest świadectwem żywej wiary, przenikającej codzienność.  Jej kalendarz sprawdził mi się bardzo. Jest sporo miejsca na notatki. 

Ale wróćmy do planowania. Wakacji nie planowałam, dałam sobie miejsce na spontaniczność. Jedyne co, to wiedziałam, że pojadę do Mamy, popracuje w Gietrzwałdzie. Ale będąc na ślubie w Darłowie wymyśliłam, że pojadę na tydzień do hotelu, w którym było wesele. Mega blisko morza, z basenami, ładne pokoje... wiedziałam, że potrzebuję wyjechać gdzieś dalej niż do Mamy, zmienić środowisko, otoczenie... I już miałam robić rezerwację, gdy dowiedziałam się, że wspomniana Kasia z mężem organizuje krótka pielgrzymkę do Medjugorie. I tu był mega spontan. We wtorek się dowiedziałam, we środę pielgrzymka była wykupiona. Od 5 lat nie byłam za granicą i bardzo już chciałam gdzieś pojechać. I tak oto za tydzień lecę.... cieszę się i na nowe znajomości i czas w innym miejscu. Czasem potrzeba zmienić swoje przyzwyczajenia i dać sobie szansę na coś nowego, innego. Nie znam osobiście nikogo z całej grupy wiec to też nowe wyzwanie ;)

Sierpień stoi za progiem i jest zaplanowany ;) w sensie od kiedy do kiedy jestem u Mamy, kiedy w pracy, itp.... no tak już mam. Planowanie porządkuje mi czas, ale wiem, że czasem trzeba być też elastycznym i spontanicznym. 








A teraz spędzam czas na mojej wsi. Czytam, chodzę na spacery, jeżdżę rowerem. Ale też pracuję  - tu zawsze jest coś do zrobienia.  Zapraszam Was na wiejską kawkę ;)







Na ostatnim zdjęciu przesłodka łyżeczka - u mnie będzie do soli - którą kupiłam w pracowni ceramicznej niedaleko domu Rodziców. Właścicielka robi cudeńka. 

Długo wyszło... mam nadzieje, że dotrwaliście  do końca. Uściski:))