Nie lubię zapożyczać obcych wyrazów do polskiej mowy, ale tym razem wyjątek :)
Wakacje to właśnie taki czas - powoli, nieśpiesznie czas się snuje.
Nie muszę wstawać na czas (czasami trzeba jednak nastawić budzik - np. jutro).
Mogę poleżeć w łóżku z książką i kawą. Mogę iść spać grubo po północy bez wyrzutów sumienia, że w pracy będę nieprzytomna.
Mogę poleżeć w łóżku z książką i kawą. Mogę iść spać grubo po północy bez wyrzutów sumienia, że w pracy będę nieprzytomna.
Bez parcia, że już, teraz, zaraz.... Slow..... Powoli... Wyluzuj....
Planów na wakacje mam trochę - część bardzo zaplanowana, część bardziej spontaniczna będzie. Jutro kierunek południe - Kraków, Zakopane. Potem - wręcz przeciwnie - Bałtyk.
W międzyczasie tak zwanym będę chciała odpocząć, trochę pomajsterkować.
W międzyczasie tak zwanym będę chciała odpocząć, trochę pomajsterkować.
Zobaczymy. Nie napinam się strasznie, bo wiem, że nie muszę :)
Jeśli czegoś nie zrobię - trudno.
Jeśli czegoś nie zrobię - trudno.
A póki co, cieszę się porankiem w łóżku. Z kawą i książką :)
Spacerując po mieście do moich wrażliwych na zapachy nozdrzy dociera nowy zapach.
Kto się domyśla?
Kto się domyśla?
Lipa kwitnie!! Obłęd! Zapach jedyny i niepowtarzalny. Mogę wąchać non stop :)
Lubicie??
Lubicie??
Buziaki :)