niedziela, 24 stycznia 2021

Błękit na nowo odkryty

 Ostatnimi czasy mam jakieś parcie na błękity w moim otoczeniu. O ile w ubraniach odczuwam słabość do różu (pudrowego, delikatnego), o tyle wśród domowych dodatków króluje niebieski. I to od dłuższego czasu. 

Zauroczył mnie nowy wzór Green Gate (zima 2020) - jestem nim wręcz oczarowana. Piękne błękitno-szare kwiaty. Uzbierałam sobie małą kolekcję porcelany w ten deseń. Udało mi się nawet dostać prostokątny talerzyk - dość długo na niego czekałam, ale udało się - cierpliwość została wynagrodzona. I teraz cieszę się kawą w pięknych okolicznościach przyrody ;)









Drugie niebieskie dodatki są z Ikea. Błękit w czystej postaci :) Prosto, klasycznie i bardzo ładnie. Do tego żółciutka konfitura z mango :) Lubię taki zestaw kolorystyczny.








Takie błękity przypominają letnie niebo... Już trochę tęskno za takim niebem :) Jak to człowiekowi nie dogodzisz - zawsze chce czegoś innego niż ma ;)

Ostatni tydzień stycznia przed nami. W tym tygodniu będę obchodzić 18-te urodziny ;) 18 plus vat ;))

Dobrego czasu dla Was kochani :)


czwartek, 14 stycznia 2021

Domus Mariae

Dzięki temu, że wychowałam się w domu pełnym miłości, dobra i ciepła mam, w sobie ogromne pokłady dobrej energii i empatii. Dlatego też lubię  przebywać w takich miejscach, gdzie także czuć dobro, radość i spokój.
Dziś opowiem Wam o kolejnym moim DOMU. Mam ich kilka - takich miejsc, gdzie czuję się jak u siebie, gdzie wiem, że jestem akceptowana ze wszystkimi wadami i gdzie nie muszę wciągać brzucha :)) (ponoć tam jest prawdziwy dom) ;))

Domus Mariae to miejsce, gdzie tak właśnie się czuję. Nie będzie to post reklamowy, ani sponsorowany...
Po prostu opowiem Wam o miejscu, które w pewien sposób pokochałam i do którego też możecie trafić :)

Dom Maryi, to dom w Gietrzwałdzie, gdzie każdy pielgrzym znajdzie miejsce :) O Gietrzwałdzie już Wam kiedyś pisałam - urocza wieś pod Olsztynem znana z objawień maryjnych. I właśnie tam jest Domus Mariae.

Bywałam tam już wcześniej, podczas różnych rekolekcji. No i tyle. Bywałam i nic nie czułam ;) Ale to się zmieniło - zmieniła się ekipa prowadząca dom i w pewien sposób stałam się jej częścią. I nieważne czy stoję za kasą, czy przy ekspresie do kawy, czy biegam ze szmatą i mopem :) Każda z tych czynności sprawia mi ogromną radość
i daje mnóstwo satysfakcji. Przepadam za rozmowami z gośćmi i domownikami. Atmosfera domu jest niesamowita i bardzo lubię być jego częścią. Kompetentna, fachowa i przemiła obsługa sprawia, że każdy czuje się tu zaopiekowany, dopieszczony i mile widziany. Możecie tu znaleźć noclegi, kupić pamiątki, pyszny miód i napić się wyśmienitej kawy. Choć nie jestem smakoszem kawy, ta mi wybitnie smakuje! Dziś wypiłam 3! W sezonie uraczymy Was pysznym sernikiem (naprawdę smaczny!). Na większy głód też się coś znajdzie - w tym samym budynku jest restauracja - Dekalog Smaku :) Wszystko na miejscu :)

Bardzo lubię, kiedy dom pachnie (ogólnie mam fioła na punkcie zapachów). Domus też pachnie :) Pachnie cudownymi świecami z wosku pszczelego. Kiedy tam wejdziecie poczujcie ciepły i kojący zapach....
Ja za nim przepadam. Dla bardziej wymagających są też kadzidełka (prosto z Betlejem). 

To właśnie jest mój kolejny dom... Dobrze się tu czuję. Dom tworzą ludzie, a ci tutaj są naprawdę zacną ekipą :))

Może ktoś z czytelników kiedyś zawita na Warmię, do Gietrzwałdu i w Domus Mariae spędzi miłe chwile, ciesząc się ciszą, spokojem i wspaniałą atmosferą. Zapraszam Was tu serdecznie :))


















 

Jeśli macie ochotę na więcej informacji, zdjęć i dokładny opis miejsca to zapraszam  - tutaj.

 

Mam nadzieję, że może kiedyś spotkamy się w Domu Maryi :) Poczujecie się jak u siebie, gwarantuję :)

Pozdrawiam ciepło, ciesząc się cudowną zimą (uważny czytelnik wie, że lubię prawdziwą zimę) :))

 



sobota, 2 stycznia 2021

Zaczytany dom

 Kto do mnie zagląda wie, że lubię czytać <3 Ale to nieuniknione, jeśli wychowało się w domu pełnym książek,
a Tata był polonistą.... Książki pokochałam miłością naturalną, po prostu. Były (i są) dla mnie naturalną częścią życia - jak tlen. Czasem kończę jedną i zaraz sięgam po drugą. Czasem mam dzień przerwy, ale nie wyobrażam sobie, żebym skończyła i nie miała kolejnej w zanadrzu :)

Przed Świętami wpadł mi w oko cudowny kubek, który oddaje w 100% mój dom :) Zaczytany dom (i właśnie minutę temu okazało się, że kubeczki robiła firma spod Olsztyna) :))

Ponieważ moja zaprzyjaźniona rodzina zawsze jęczy, że nie wiedzą co mi kupić pod choinkę wysłałam im link do kubeczka ;) Przy okazji dostałam płócienną torbę do kompletu <3. Torby, kubki, miseczki, łyżeczki, książki.... To, co tygryski lubią najbardziej ;)

Mój obecny stosik to książki, które zamierzam przeczytać w najbliższym czasie. Brakuje tu jeszcze "Soroczki" Angeliki Kuźniak - pożyczyłam. Wprawdzie mój przyjaciel polonista (zacny!!) stwierdził, że tylko jeden tytuł ze stosiku jest wart zainteresowania, ale gdybyśmy się zgadzali we wszystkim to byłoby nudno. Zatem zamiaruję
(jak mawia Pietrek z "Rancza") przeczytać, mimo wszystko, pozycje ze zdjęć ;) R - pozdrawiam :)) Gdyby na stosiku była też "Soroczka" byłyby dwie warte zainteresowania, prawda R? ;)

W ubiegłym roku przeczytałam 58 książek. Ponoć dużo, ale jak czytam, że ludzie przeczytali po 190.... To ponad 3,5 książki na tydzień! Myślicie, że to możliwe? 

Z zasady nie czytam kilku książek naraz, ale tym razem zaplanowałam inaczej. Papież Franciszek ogłosił ten rok rokiem św. Józefa. Dlatego wyciągnęłam książkę o cudach tegoż. I  postanowiłam codziennie czytać sobie jeden rozdział. Mam do św. Józefa prywatny interes więc liczę na rychlejsze załatwienie sprawy ;) Chcę się z nim zaprzyjaźnić w tym roku :)

Ostatnią przeczytaną w 2020 był "Król" Twardocha. Ciekawa lektura, niewątpliwie. Choć wydaje mi się, że dla bardziej wymagających czytelników.

Zobaczymy jakie literackie lądy odkryję w tym roku, jakie przygody na mnie czekają....










Kochani, niech Nowy Rok przyniesie nam wiele dobra, piękna, miłości i umiejętności cieszenia się z małych rzeczy :)

Ściskam Was mocno :)