czwartek, 22 października 2015

Nie mogłam się powstrzymać

Dziś podjechałam na Lawendowe Pola po zapas syropu do kawy. Słoneczko pięknie świeciło
i mimo, że nie planowałam żądnych zdjęć nie mogłam się powstrzymać. 
Wybaczcie jakość, ale to telefonem cykane. Jesień na Warmii.... A okolice Nowego Kawkowa to ponoć "Małe Bieszczady"... Coś w tym jest :)









Moja ulubiona jesienna torebka, wytarta i znoszona świetnie się wpisuje w klimat :)


niedziela, 18 października 2015

Dżdży i pada

Za oknem pada, mży, dżdży.... Ale to nic. Nic nie szkodzi :)
Takie prawa października. 
Ostatnio w poczekalni u dentysty znalazłam wiersz, który mi się spodobał (ogólnie nie przepadam za poezją).

Październik

Kocham ledwoświty jesienne
koty rozciągnięte
w ziewającym przebudzenieu
mgielne łąki,
wierki czarne od nocy
i oprószone rosą jałowce;
podpatruję mrok w kątach ogrodu,
chłód wilgotny
z którego powracam
do domu, a moje zmysły
jak nasiąkająca masłem grzanka
chłoną ciepło kominka 
i aromat herbaty

Halina Porębska


Troszkę ta grzanka tu nie pasuje, jak dla mnie, ale poza tym tak właśnie postrzegam jesień.

A jak ktoś już wyjdzie w mżawkę i uważnie się rozgląda zauważy takie cuda







A kiedy już wrócimy do domu trzeba sobie jakoś zorganizować kominek, a zamiast herbaty tym razem kawa inka z syropem :) No i gazeta być musi!







Nie dajmy się deszczom. Polubmy deszcz! :)
Ja lubię, a Ty?
M.

sobota, 17 października 2015

Liebster Blog Award





Bardzo dziękuję Agness z bloga Klimaty Agness za wyróżnienie :)
Jak widać trochę czasu zabrało mi zebranie się w sobie, ale jeszcze więcej znalezienie odpowiedniej ilości czasu wolnego, żeby do tego przysiąść. Wierzcie lub nie, ale to mój pierwszy od dwóch tygodni taki wieczór, gdy mogę zapalić świece, włączyć nastrojową muzę (Tori Amos) i po prostu robić "nic". W końcu!! Ale najgorsze dwa tygodnie za mną :) Teraz już będzie więcej takich wieczorów.

Ale wracając do wyróżnienia - od razu przepraszam Cię Agness, ale nie będę nikogo nominować - po prostu nie wiem, kto z czytających mojego bloga nie został jeszcze wyróżniony i nie wiem, czy wśród wiernych czytaczy jest aż 11 osób :)
Ale na pytanie chętnie odpowiem :) 

1. Dlaczego zaczęłam pisać bloga?
Chyba pozazdrościłam innym :) Nowe znajomości, trochę inny świat... Decyzję (nieśmiałą jeszcze) podjęłam w trudnym dla mnie momencie życia. Taki chwilowy spadek formy nastąpił wtedy i pomyślałam, że może zacznę szukać szczęśliwych chwil w życiu
i podzielę się tym z innymi - o ile ci inni zechcą mnie czytać. I tak się zaczęło. Póki co trwa....


2. Co ujmuje mnie w innych blogach, dlaczego do nich wracam?
Wracam do blogów, bo po prostu podobają mi się. Ich treść, zdjęcia, tematy. Ludzie, którzy je tworzą. Wzajemna życzliwość. Często czerpię z blogów inspiracje, jakieś pomysły na dekoracje, przepisy. Podoba mi się w blogowym świecie.


3. Co sprawia, że się uśmiecham?
Temat rzeka... :) Wiele, wiele rzeczy, sytuacji, momentów powoduje uśmiech na mojej facjacie :) Kiedy patrzę na moich Rodziców, ich miłość i przywiązanie, to jak okazują miłość swoim dzieciom i wnukom. Piękno przyrody, zachody, wschody słońca, morze, jezioro, słońce, góry. Moje szkolne dzieci, kiedy w ich oczach pojawi się błysk "rozumiem!", kiedy przybiegają do mnie, kiedy widzę ich uśmiechy, to jak sobie pomagają, jacy są dobrzy dla siebie. Zdjęcia moich chrześniaków, okładka ciekawej książki, czyjś uśmiech (zwłaszcza nieznajomego na ulicy).


4. Jak radzę sobie ze stresem?
Śpię! I jem :( Często płaczę, żeby rozładować emocje (raczej te złe). Modlę się - lubię siedzieć w pustym kościele. Rozmawiam z  Mamą i przyjaciółmi - muszę się wygadać.


5. Jak lubię spędzać wieczory?
W domu!! Chyba, że wiem, że na drugi dzień nie muszę iść do pracy to można mnie gdzieś wyciągnąć. Latem - mogę się wieczorem poszwendać po mieście, wypić dobrą kawę, ciacho zjeść. Ale rzadko. Najchętniej we własnym mieszkanku, z zasłoniętymi zasłonami, herbatką, kawką, słuchając muzyki, dobry film. Albo po prostu poleżeć sobie. I książka obowiązkowo! Jak mam naprawdę dobrą potrafię wszystko odłożyć i zawalić terminy :)


6. Co najbardziej irytuje mnie w innych ludziach?
Powolność chyba. W konkretnym działaniu. I szukanie problemów tam, gdzie ich nie ma.
O, wiem jeszcze - nie toleruję spóźnialstwa!! Bardzo nie lubię jak ktoś się spóźnia.
I donosicielstwo mnie irytuje.


7 .Mam słabość do....
....mlecznej czekolady, lodów, skorup, kubków, książek, dobrych ciast, karmelu (w każdej postaci), apaszek i szalików, perfum i kosmetyków :)


8. Czego najbardziej nie lubię robić?
Rozkładać naczyń z suszarki do szafek. Kupować ubrań nie lubię. Ogólnie zakupów ubraniowych.


9. Potrawa, która przypomina mi dzieciństwo.
Nie wiem. Kasza manna z sokiem malinowym i chyba z cynamonem też nam w przedszkolu dawali. Knedle z sosem ceulowo-śmietanowym i herbatniki zalane mlekiem :)


10. Kilka rzeczy, które zawsze mam w torebce.
Portfel, kalendarz, piórnik, różaniec, błyszczyk do ust, klucze, gumy do żucia, krem do rąk, telefon.


11. Jaki kolor lubię najbardziej?
Szary, niebieski, brązowy, czarny, zgaszony róż.


Taka właśnie jestem :)


A to w temacie spędzania wieczorów - tylko nie mam przy sobie kota ani tak wielkiego okna (szkoda), ale reszta jak najbardziej moja, nawet deszcz :)

I na koniec - na osłodę deszczy jesiennych:

 Dobrego tygodnia :))

  Tym razem wszystkie zdjęcia pochodzą z internetu.

niedziela, 11 października 2015

Warsztaty makijażu

Piątkowe popołudnie i wieczór miałam przyjemność (ogromną!) spędzić w towarzyskie wspaniałych kobiet na warsztatach makijażu dziennego w Makeupowni Marzenki Tarasiewicz
Jakoś od dawna po drodze mi z kosmetykami, lubię się malować, czasem maluję innych.
Ale nigdy nie byłam na żadnych warsztatach. Do teraz :)

Makijaże Marzenki podziwiałam od dawna podglądając sesje zdjęciowe moich ulubionych olsztyński fotografów (głównie Magdy i Natalii). Śledzę to, co dzieje się na Jej fb. I kiedy pokazała się informacja, że organizowane są warsztaty makijażu nie zastanawiałam się długo! I tak, w piątek, zaopatrzona w moje "mazidła" przekroczyłam gościnny próg pracowni Marzeny :) I się zaczęło....

Było nas 6 kobietek spragnionych wiedzy tajemnej i dwie "miszczynie" ceremonii  - Marzena i Dominika, które cierpliwie odpowiadały na każde nasze pytanie. A wokół mnóstwo kolorowych cieni, podkładów, różów, pędzli  i innych "przydasiów". :)

Najpierw gospodyni i szefowa opowiedziała nam co trzeba mieć w kosmetyczce, aby wykonać dzienny makijaż. Nie trzeba mieć tysiąca różności! Wystarczy kilka i już można zabierać się za pacykowanie :)
Potem pomalowała Dominikę tłumacząc nam dokładnie co i jak, i co z czym się je :)
A na koniec same malowałyśmy się pod czujnym okiem naszych nauczycielek.  Po wykonanym makijażu każda z nas wzięła udział w mini sesji zdjęciowej! Czekam z niecierpliwością na maila ze swoimi zdjęciami!

Marzenka jest naprawdę mistrzem w swoim fachu, a przy tym otwartą, pełną radości
i pozytywnej energii kobietą. Zaraża uśmiechem i widać, że naprawdę kocha swoją pracę. Spod Jej ręki wychodzą prawdziwe cuda. Bardzo ważne (jak dla mnie) było to, że podczas warsztatów korzystała z kosmetyków, które można kupić w każdej drogerii. Nie było żadnych  "ą", "ę" przez "bibułkę", kosmetyków kosztujących grubą kasę. Były za to takie marki jak ArtDeco, L'oreal, Eveline, Pupa, MySecret. I za to wielki plus!! Jeszcze wczoraj kupiłam sobie większość polecanych dla mnie kolorów :) Marzena dobrała mi też kolor różu, za co jestem ogromnie wdzięczna.

Popatrzcie jak to wyglądało :)


















Zadowolona ekipa :) 




Wieczór był naprawdę udany i wypełniony radością na maksa :)
Dziękuję dziewczyny za spotkanie i wiedzę :))
Pozdrawiam ciepło :)
M.

środa, 7 października 2015

Jesienne róże

Pnąca róża mojej Mamy kwitnie po raz drugi :)
W biegu - między pracą, a dentystą - zostawiam bukiecik jesienny różyczek tym wszystkim, którzy mnie odwiedzają na blogu - czytają, komentują, podczytują :)
Dziękuję Wam za Waszą obecność :))










:))

sobota, 3 października 2015

Jesienna cisza i sok z gruszek

Słuchacie czasem jesieni? Dziś, gdy siedziałam z Tatą pod naszą wiatą i rozmawialismy sobie na różne tematy doszło do mnie jak cicho jest jesienią. Słoneczko przygrzewało tak jak trzeba - nie za mocno, ale na tyle, żeby poczucć jego ciepełko, wokół liście, trochę kwiatów i odgłosy jesieni..... czasem żurawie lub jakiś inny ptak się odezwie, ale poza tym jest taka piękna cisza. Całkiem inaczej od głośnej wiosny i bzyczącego lata :)) Tak spokojnie, wolno czas płynie właśnie w ciszy i "czymś" co ciężko nawet określić. Zmęczona upałami natura odpoczywa i nabiera sił...
Jabłonie w sadzie Rodziców uginają się pod ciężarem jabłek. Pyszne, twarde i słodkie. Poezja.
Wdycham więc ile się da wiejskiej pogody i siły....















Mamy też dużo gruszek, które moja Mama przerabia w tym roku na soki. Piliście kiedyś sok z gruszek? Pyszota!! Zero chemii i cukru - słodycz naturalna :)





Nasz domowa pieszczocha tez lubi jesienne słoneczko 







A po obiedzie zrobię rodzince estoński kringel z cynamonem :)) Sobie nie piekę, ale jak przyjeżdżam na moją wieś chętnie piekę coś tam :))
Udanego weekendu moi kochani :))