3 lata... tyle dokładnie zajęło mi dokupienie rogówki do dużego pokoju. Wiadomo, planując remont miałam ją w planach od razu. Ale... Jakoś tak się rozmyła... Niby szukałam, ale nie do końca, chciałam, ale bez parcia... Wiedziałam, że będzie. Ale termin nie był bliżej określony ;)
Musiała być niewielka, żeby nie zajęła mi całego pokoju. I w szarościach - się wie!
Kiedy moja siostra zrobiła w tym roku remont swojego pokoju i zobaczyłam Jej rogówkę na nowo zaczęłam intensywnie myśleć o swojej. Siostrzana spełniała wszystkie warunki - niewielka, zgrabna, szara! Ideał.
I tak, kiedy wróciłam do domu rozpoczęły się poszukiwania - zakończone dość nieoczekiwanie - prawie po drugiej stronie ulicy!! :) Okazało się bowiem, że w najbliższym sklepie meblowym mają w ofercie tę właśnie rogówkę. Wybrałam kolory, wpłaciłam zaliczkę
i czekałam. Ponad miesiąc. Ale w końcu mam! Stoi i cieszy oko (i siedzenie) ;) Żeby nie było zbyt szaro poduszki są jakby obleczone białą koronką - według mnie - super wygląda. Rogóweczka ma też funkcję spania więc goście będą mieli gdzie złożyć swe ciała we śnie,
a dodatkowym atutem są dwa pojemniki na pościel!
Nie wiem jak będzie z jej trwałością i jak się sprawdzi w codziennym użytkowaniu, ale nie będę się tym zamartwiać. Czas pokaże.
Zajęłam się też troszkę kącikiem przy oknie, bo teraz się odsłonił i chciałam, żeby też było tam "coś". Do przysłowiowej "kropki nad i" brakuje mi jeszcze jednego stolika z Ikea, ale do końca wakacji będzie :)
Jak Wam się podoba odświeżona część mojego pokoju?
Jak widzicie, nadal rządzi szarość. A ta od Ib Laursena jeszcze większa mój zachwyt.... Piękne skorupki :))
Kochani, życzę Wam pięknej niedzieli i dużo słońca :)