środa, 31 grudnia 2014

Na bogato





Zima pożegnała mnie, gdy wyjeżdżałam od Rodziców pięknie. Spadło trochę śniegu i wyszło piękne słońce. Takie połączenie to ja lubię :) Jak tu nie kochać zimy i mojej rodzinnej wsi, która jest piękna o każdej porze....








 A teraz siedzę sobie pod choinką, palę świeczki, wosk się z nich leje.... A niech się leje.
I jest miło i sympatycznie. Od kilku lat spędzam Sylwestra w domu (z małymi wyjątkami). Jestem na balu w tzw. ambasadzie japońskiej - jak mawia mój znajomy - czyli w kimono :)
I wcale mi to nie przeszkadza. Kiedyś ostatni dzień roku był strasznym dniem na "S". Bo przecież wypada gdzieś iść, ale nie ma gdzie i z kim ( bardziej to drugie). A teraz.... Sama ze sobą - najlepsze towarzystwo. Uzupełniam nowe kalendarze, sprzątam.... I oczywiście mam zestaw obowiązkowy - krewetki i lody orzechowe z Lidla :)
A w międzyczasie popatrzę na Rodzinkę w TV - moją osobistą Rodzinkę. Moje siostrzenice z zespołem tańczą na Sylwestrze z TVN :))

Myślę o mijającym roku i dochodzę do wniosku, że mam za co dziękować Najwyższemu. To był dobry rok. Po prostu dobry. Były łzy (niekoniecznie szczęścia), śmiech, radość. Wszystko co składa się na życie człowieka. Żadnych wielkich nieszczęść - cała Rodzina zdrowa - czego chcieć więcej? Modlę się, aby Nowy Rok był taki jak ten mijający - spokojny i szczęśliwy. Jeśli taki będzie - będę zadowolona.





Kochani - niech dla Was ten Nowy Rok będzie po prostu dobry. Nauczmy się cieszyć z małych rzeczy i doceniać to, co mamy.
Mahda

sobota, 27 grudnia 2014

Zima lubi dzieci najbardziej na świecie

Hejka kochani :) Czy już zawitaliście do wirtualnego świata po świętach? Dziś pojechał ostatni nasz gość (moja najstarsza siostra), ogarnęło się mieszkanie i można odsapnąć poświątecznie. To był naprawdę udany czas. Wigilia pełna śmiechu i wspomnień. Zasiadło do niej aż 9 osób, co w mojej małej rodzince jest dużym osiągnięciem.

Śniegu niet - ale za to mróz pięknie nam pomalował świat - zobaczcie:














Od jakiegoś czasu podobają mi się drewniane podkładki. Postanowiłam sama sobie zrobić takie. Jaka była moja radość, gdy w szopie u Taty znalazłam całą masę okrągłych pieńków. Dziś Tata wyciął mi 3 plastry a ja je potraktowałam papierem ściernym, żeby było w miarę gładko. No i mam co chciałam :)




To tak na tę chwilę :) Udanego weekendu :)
Mahda

piątek, 26 grudnia 2014

Świąteczne migawki

Kochani, czas mija błogo. Jest niesamowicie, choć nie ma ani grama śniegu i z zazdrością patrzę na tych, którzy go jednak dostali :) Ale atmosfera jest mimo wszystko. Bez zbędnych słów zatem.....







Tosia - znaleziona ponad miesiąc temu, jako maleńki kotek na cmentarzu. Moja siostra przyniosła małą do domu. Na razie mieszka w szopie, ale z czasem będzie domowa - już się wprawia, jak widać :) Kolejny przygarnięty przez moją wspaniałą Rodzinkę kot.








Niech atmosfera Świąt trwa w Was jak najdłużej :)
Mahda

środa, 24 grudnia 2014

Zamiast życzeń

Orędzie z Groty Betlejemskiej
Narodziłem się NAGI, mówi Bóg, 
abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.

Narodziłem się UBOGI, 
abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.

Narodziłem się W STAJNI, 
abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.

Narodziłem się BEZSILNY, 
abyś ty nigdy się mnie nie lękał.

Narodziłem się Z MIŁOŚCI,
abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.

Narodziłem się W NOCY, 
abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą 
rzeczywistość spowitą ciemnością.

Narodziłem się W LUDZKIEJ POSTACI, mówi Bóg, 
abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.

Narodziłem się JAKO CZŁOWIEK, 
abyś ty mógł się stać synem Bożym.

Narodziłem się PRZEŚLADOWANY OD POCZĄTKU,
abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.

Narodziłem się W PROSTOCIE, 
abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.

Narodziłem się W TWOIM LUDZKIM ŻYCIU, 
mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.

Lambert Noben
 
 
Życzę Wam, kochani aby ta Tajemnica Wcielenia głęboko i mocno dotknęła każdego z Was i przemieniała Wasze życie.
Mahda
 
 
 

niedziela, 21 grudnia 2014

Magiczny tydzień






W ostatnim tygodniu doświadczyłam całej gamy różnych emocji. Od cudownych wspomnień
z dzieciństwa po przerażenie i zniechęcenie totalne - posunięte do tego, że odechciało mi się świąt, choinki i tego wszystkiego..... Ale w końcu łaska "z góry" zadziałała.
W pracy nie był to łatwy tydzień - do tego stopnia, że chciałam zrezygnować z choinki, radości etc. Był taki krytyczny moment. Ale jakoś udało się wszystko "w miarę" ułożyć (choć nie wiem czy to już koniec, czy będzie ciąg dalszy, oby nie) więc i humor wrócił. I nastał prawdziwie magiczny czas. Czas pełen cudów, nieoczekiwanych spotkań i uśmiechów.
We wtorek przytaszczyłam do domu choinkę. I powyciągałam ozdoby. Zapomniałam całkiem, że mam piękne, maleńkie bombki z gwiazdkami :) Na czasie :) Ubrałam choinkę wspominając, jak to było z choinką kiedy byłam dzieckiem. Pachniała obłędnie (dziś już choinki tak nie pachną). A w Wigilię, kiedy już byłam umyta, ubrana i ze wszech miar gotowa, a Mama jeszcze coś tam gotowała, smażyła itp, ja siadałam przed zapalną choinką
i śpiewałam wszystkie znane mi piosenki o choince i mówiłam wszystkie znane mi wierszyki. "Stała pod śniegiem panna zielona", albo "Na gałązce choinkowej wiszą dwa jabłuszka". Pamiętacie te piosenki, znacie?? Oj, i tak mi się czuło zrobiło. A potem wróciłam do mojej ukochanej książki z dzieciństwa, którą czytałam chyba ze 20 razy, a w Święta obowiązkowo!! Nawet, gdy byłam już w liceum to była obowiązkowa lektura - "Dzieci z Bullerbyn". W zeszłym roku pod choinkę kupiłam sobie takie wydanie, jakie miałam w domu - w twardej oprawie.
I wezmę ją do Rodziców.... A potem, gdy jechałam do pracy i mijałam zielone pola przypomniały mi się prawdziwie białe święta.... Z okna mojego pokoju widać było lampę uliczną, która stała w naszym ogrodzie i zawsze z uwielbieniem wręcz patrzyłam na śnieg, który padał. Gęsto, spokojnie... I robiło się tak nastrojowo, świątecznie.... Aj, rozmarzyłam się... I rozczuliłam. Takie wspomnienia dotykają mnie bardzo głęboko.







No. To był początek tygodnia. Po okropnym dniu w pracy (wtorek), reszta, mimo męczącego czasu, zabiegania była OK.
Dostałam piękne prezenty, popakowałam część swoich. Do mojego domu przywędrował biały renifer (sama bym go raczej nie kupiła, ale skradł moje serca, gdy tylko się pojawił), dostałam super bieżnik z Kubusiem Puchatkiem,  drewnianą skrzynkę wypełnioną pierniczkami, cukierkami i herbatką (rzecz jasna, skrzynka był w tym najlepsza). Ale najbardziej przypadł mi do gustu kalendarz, który dostałam z pakiecie z reniferem. Kalendarz ma tytuł...... "PASTELove". Kumacie?? Jest piękny!!
Wczorajszy dzień obfitował w ogóle w gości i dobre chwile. Najcudowniejsze było spotkanie
z moją koleżanką, z którą nie widziałam się 8 lat. Wyjechała.... A teraz się spotkałyśmy. Basiu - jeśli to czytasz to wiedz, że to spotkanie było mega ważne!! I Ty wiesz dlaczego :)) Dziękuję Ci za nie z całego serca :))










Jak widać, po kryzysie, nastał czas radości - najprawdziwszych cudów! Włos zrobiony, hybryda na paznokciach jest, prezenty zapakowane! :) Jutro ruszam do Rodziców, gdzie będę czekać na piękny czas.

Znów długo mi wyszło, ale kotłowało się we mnie i musiałam się "wypisać".
Ściskam Was mocno.
Mahda