Jadę dziś rano do pracy busem. Na jednym z przystanków stoi siostra zakonna - strarowinka. Obok młoda dziewczyna. Busik podjeżdża. Staruszka z trudem podchodzi do drzwi, które otwiera młoda dziewczyna. Myślę - jak miło, otwiera starszym, wpuści ją przodem. A gdzie tam! Młoda sprytnie wcisnęła się przed staruszkę. Zatkało mnie! Jak można?? Gdzie kultura osobista?? Gdzie elementarne zasady dobrego wychowania?? Wiem, że czasy się zmieniają, wszystko pędzi do przodu, młodzież "już nie ta".... Ale pewne zasady chyba pozostają niezmienne. Szacunek dla starszych jest według mnie jednym z nich.
Straciłam wiarę w człowieka :( Szczególnie tego młodego :( Na szczęście nie na długo. Kiedy siostra wysiadała z busa przy przychodni na przystanku stało młode małżeństwo. Chłopak widząc trud z jakim wysiadała zakonnica zapytał czy potrzebuje pomocy i nie czekając
w zasadzie na odpowiedź pomógł jej wysiąść z busa nie okazując zniecierpliwienia ani nic takiego.
w zasadzie na odpowiedź pomógł jej wysiąść z busa nie okazując zniecierpliwienia ani nic takiego.
Ja jestem chyba z innej bajki, dinozaur ze mnie, ale mnie nauczono tego, że trzeba pomagać innym, być dobrym i życzliwym dla ludzi. Moi Rodzice po prostu tacy są i nawet nie musieli mówić - wystarczy, że patrzyłam na ich życie i stosunek do innych. Mama to chodząca dobroć, Tata bardzo zasadniczy i wymagający (szczególnie od swoich pracowników wymagał).
Starość nie jest łatwa. A mnie nic tak nie rozczula jak starzy ludzi. Kiedy patrzę na nich
i myślę co przeżyli w swoim życiu, jakie bitwy musieli stoczyć, ile mają w sobie mądrości to wzruszam się okrutnie i płaczę jak bóbr. Serio - widząc takich ludzi, łzy w oczach pojawiają się niemal automatycznie. Kiedy patrzę na ich spracowane ręce, trud z jakim czasem stawiają drobne kroki, czasem ich samotność i wyraz zagubienia na twarzy.... Ryczę....
I mam ogromny szacunek dla tych, dzięki którym mogę żyć w wolnym kraju, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę. Miękka buła ze mnie, ale ryczę.... Łzy kapią mi po policzkach.....
i myślę co przeżyli w swoim życiu, jakie bitwy musieli stoczyć, ile mają w sobie mądrości to wzruszam się okrutnie i płaczę jak bóbr. Serio - widząc takich ludzi, łzy w oczach pojawiają się niemal automatycznie. Kiedy patrzę na ich spracowane ręce, trud z jakim czasem stawiają drobne kroki, czasem ich samotność i wyraz zagubienia na twarzy.... Ryczę....
I mam ogromny szacunek dla tych, dzięki którym mogę żyć w wolnym kraju, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę. Miękka buła ze mnie, ale ryczę.... Łzy kapią mi po policzkach.....
A dzisiejsi młodzi? Wydaje mi się, że w większości to skrajni hedoniści patrzący tylko na siebie i swoje potrzeby (niestety, nauczyli ich tego rodzice....).
A przecież wystarczy otworzyć drzwi.....
....... swojego serca......
..... i być po prostu odrobinę lepszym dla innych. Zobaczyć coś więcej niż czubek własnego nosa i pomyśleć, że inni też mają swoje potrzeby, a każdemu człowiekowi należy się nasz szacunek!
I tyle w tym temacie.
Życzę Wam wiele dobra i ludzkiej życzliwości wokół.
M
Wiesz...myślę sobie, że nie wszyscy młodzi ludzie zachowują się tak beznadziejnie, jak wspomniana przez Ciebie dziewczyna. Znam wielu młodych, którzy sprawiają, że serce rośnie i wiara w człowieka, zwłaszcza tego młodego wraca. Biorąc pod uwagę to co piszesz nie zawsze tak bywa. Dobre wychowanie wynosimy tak naprawdę z domu. A życie rodzinne w obecnych czasach niestety bardzo kuleje. Skąd młodzi ludzie mają czerpać wzorce ? Serdeczności przesyłam
OdpowiedzUsuńWiem. Mam świadmość, że nie wszyscy młodzi tak się zachowują. Znam wielu wspaniałych młodych ludzi.
UsuńI owszem, nie zawsze młodzi ludzie mają skąd czerpać wzorce :( Szkoła wszystkiego nie załatwi... Choć rodzice pewnie by tak chcieli :))
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
Madziu, bardzo mądrze to wszystko napisałas. Zgadzam sie z Tobą. Dzisiejsze czasy sa jakie sa. Większość ludzi nie zwraca uwagi na druga osobę, a tak jak napisałaś powinnismy otwierać serce i drzwi, a inni powinni robic to dla nas...
OdpowiedzUsuńMiło było mi Cię gościć u siebie i gościć u ciebie:) Będę zaglądać, bo bardzo tu u ciebie przyjaźnie i klimatycznie:)
ściskam serdecznie
Cieszę się, że znalazłam zrozumienie dla moich niewesołych przemyśleń. A potrzeba tak mało :)
UsuńCieszę się też, że podoba Ci się u mnie. Zapraszam zawsze, kiedy będziesz miała ochotę i czas. Na kawę, herbatę, ciacho.... Czym chata bogata ;)
Uściski.
To nie fajnie zachowała się ta młoda dziewczyna. Ja jednak uważam że w takim młodzieńczym wieku każdy już ma swój rozum i powinien wiedzieć jak się zachować. Z doświadczenia z pracy wiem i znam wiele rodzin gdzie rodzice nie są przystosowani społecznie a ich dzieci i bez takich wzorców potrafią się zachować i jeszcze zatroszczyć o innych. Ja jednak mam wiarę w młodego człowieka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja za wszelką cenę szukam pozytywnych sytuacji z młodymi w tle :)) I NAPRAWDĘ wiem, że jest wielu młodych, którzy są wspaniałymi ludźmi :)) Ale też ostatnio wiele negatywnych sytuacji mnie spotkało - jako obserwatora. Ale ogólnie to ja wiem, że są dobrzy ludzie na tym świecie, bo wielu z nich spotkałam :))
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Święta racja Madziu, ja też czasem tracę wiarę w ludzi patrząc na podobne sytuacje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
No właśnie. Przykro się robi :( Ale potem zdarzają się też inne sytuacje :)
UsuńWierzę, że dobrych ludzi jest więcej niż tych co przejdą obok i nawet nie podadzą ręki chociaż przyznam szczerze, że ostatnio sama się zastanawiam bo spotkało mnie coś bardzo przykrego i jeszcze nigdy w życiu na kimś się tak nie zawiodłam jak teraz :(
OdpowiedzUsuńJak dobrze Cię rozumiem. Ja także przeżywam właśnie ogromny ból - też spotkała mnie przykra (jak dla mnie) sytuacja i nie umiem przejść nad tym do porządku dziennego :(
Usuń