Zakładając tego bloga we wrześniu wiedziałam, że kiedyś napiszę tego posta. Tylko nie wiedziałam kiedy... Teraz. Początek blogowania.... Jeśli mam mówić o początku bloga, trzeba by się cofnąć miliony lat wcześniej, kiedy to Najwyższy mnie zaplanował :) Potem, korzystając z miłości moich Rodziców sprowadziła mnie na ziemię. Potem było normalne życie - szczęśliwej, wiejskiej dziewczyny. I tak jest do dziś. Co to ma wspólnego z początkiem bloga? Bo wszystko zaczęło się właśnie od wspomnień tego szczęśliwego
i kolorowego dzieciństwa. W kwietniu zeszłego roku, podczas świąt Wielkiej Nocy wybrałam się na spacer do lasu, w którym bawiłam się w dzieciństwie. Wtedy to były młode drzewka, między którymi biegaliśmy z całą podwórkową ekipą. Był strumień, w którym moczyło się nogi, jeżyny, bitwy, pistolety z patyka, łażenie po drzewach. Masa śmiechu, radości
i swobody (nikt nie nosiła komórki, nie musiał uważać, żeby jej nie zgubić a mama nie dzwoniła co pół godziny pytać gdzie jesteśmy). No i właśnie w kwietniu poszłam sobie do tegoż lasu. I było mi wtedy jakoś okropnie źle w życiu. Taki moment, gdy powróciły wszystkie żale, porażki etc. I jakoś nie wiem czemu, przytuliłam się do drzewa i jakoś łzy same zaczęły płynąć... I wtedy pomyślałam, że może założę bloga. Przypomniały mi się wszystkie blogi jakie wtedy czytałam. Tam było tak pięknie, radośnie... I stwierdziłam, że może też spróbuję. Może jak puszczę moje przemyślenia w eter to mi w jakiś sposób pomoże. To był kwiecień... Blog powstał we wrześniu. Długo się do niego przymierzałam :) Ale jest i jak na razie sprawia mi radość pisanie, zdjęcia i poznawanie nowych ludzi :) Dzięki, że tu zaglądacie.
i kolorowego dzieciństwa. W kwietniu zeszłego roku, podczas świąt Wielkiej Nocy wybrałam się na spacer do lasu, w którym bawiłam się w dzieciństwie. Wtedy to były młode drzewka, między którymi biegaliśmy z całą podwórkową ekipą. Był strumień, w którym moczyło się nogi, jeżyny, bitwy, pistolety z patyka, łażenie po drzewach. Masa śmiechu, radości
i swobody (nikt nie nosiła komórki, nie musiał uważać, żeby jej nie zgubić a mama nie dzwoniła co pół godziny pytać gdzie jesteśmy). No i właśnie w kwietniu poszłam sobie do tegoż lasu. I było mi wtedy jakoś okropnie źle w życiu. Taki moment, gdy powróciły wszystkie żale, porażki etc. I jakoś nie wiem czemu, przytuliłam się do drzewa i jakoś łzy same zaczęły płynąć... I wtedy pomyślałam, że może założę bloga. Przypomniały mi się wszystkie blogi jakie wtedy czytałam. Tam było tak pięknie, radośnie... I stwierdziłam, że może też spróbuję. Może jak puszczę moje przemyślenia w eter to mi w jakiś sposób pomoże. To był kwiecień... Blog powstał we wrześniu. Długo się do niego przymierzałam :) Ale jest i jak na razie sprawia mi radość pisanie, zdjęcia i poznawanie nowych ludzi :) Dzięki, że tu zaglądacie.
A dlaczego teraz o tym piszę? We wtorek wróciłam z krótkiego wypadu do Rodziców i tam znów poszłam szlakiem dzieciństwa, w inne miejsce zabaw. Było piękne słońce. Stanęłam, wystawiłam twarz do słońca i z całego serca dziękowałam Wszechmocnemu za wszelkie dobro, jakie mnie w życiu spotkało, za ogrom miłości i za ludzi... Za Was też :)) I tym razem było mi tak dobrze, ciepło :)) Pfff..... To się nagadałam. Ale musiałam. Popatrzcie, gdzie się bawiłam w dzieciństwie:)
Ferie trwają pełną parą. Wyjazdy, spotkania. W końcu mam czas na to wszystko.
Pozdrawiam serdecznie :)
M.
tak! i nigdy nie zgub tych emocji w sobie....
OdpowiedzUsuńps. pozdrawiam i zapraszam na moje Candy z filcową torbą w roli głównej :)
Oj nie :) Wspomnienia są piękne i potrzebne :)
UsuńPozdrawiam.
Torba nie w moim stylu, ale dzięki :)
Pozdrawiam ciepło.
Spędziłaś zatem cudowne chwile w dzieciństwie i teraz, ale odpoczynek i naładowanie baterii potrzebne są i tyle :). Pozytywne myślenie i miłe słowa ludzi sprawiają cudna nawet w najbardziej pechowym dniu :).
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj spokojnie! Pozdrawiam :)
Marta
Prawda Martuś, z tymi dobrymi słowami. I takie wyjazdy do kraju dzieciństwa bardzo potrzebne.
UsuńPozdrawiam i dzięki za odwiedziny :)
Czyli to troche swego rodzaju terapia...jak widac bardzo skuteczna :-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej ! Nasze blogi prawie blizniacze, bo moj miesiac wczesniej " zapoczatkowany " :-*
Może i terapia. :) I chyba faktycznie skuteczna. Póki co zamierzam dalej tu pisać. Jak długo? Czas pokaże :)
UsuńUściski.
Ja też często ze wzruszeniem wracam do dziecięcych lat. Zwłaszcza teraz jak widzę jak nasz Synek rośnie i jak poznaje świat:-)
OdpowiedzUsuńNo i też muszę powiedzieć, że fajna ta nasza blogowa "komitywa" :-) :-)
Pozdrawiam ciepło
Ja miałam naprawdę cudowne dzieciństwo więc chętnie do niego powracam :))
UsuńUściski :)
Madziu :)
OdpowiedzUsuńa ja przewrotnie napisze, że dobrze, że jesteś :)) bardzo lubię do Ciebie zaglądać i ten blogowy świat byłby inny bez Ciebie... to nie frazesy, ani czcze gadanie... zauważyłam, że teraz idę na jakość, nie na ilość odwiedzanych blogów, że zaglądam do miejsc w których się dobrze czuję, nic nie jest wymuszone i na pokaz... :))
pozdrawiam
Ania
upiekłam dziś batony musli... właśnie stygną, i dopiero wówczas okaże się co za cudo mi wyszło :))
a zima i miejsca w których dorastałaś piękne, klimatyczne...
Wow. Aniu, bardzo dziękuję za tak miłe i ciepłe słowa :)
UsuńJak batony? Wyszły smakowite?
Pozdrawiam ciepło :)
Madziu :))
Usuńpolecam się na przyszłość ;)))
co prawda spróbowałam tylko 1 z całej blaszki, ale już należą do moich ulubionych przepisów ;)) i najfajniejsze w nich jest to, ze robi się błyskawicznie, nie są drogie no i spersonalizowane (jak je nazwałam) czyli samemu dopierasz dodatki pamiętając o zachowaniu proporcji...
pozdrawiam
Ania
Aniu, lejesz miód na moje serce :))
UsuńTakie osobiste batony to super sprawa :)
Pozdrawiam.