Zimowa herbatka

Wprawdzie prawdziwej zimy na razie nie widać, ale co szkodzi zrobić sobie zimowej herbatki? Przepis dostałam od mojej przyjaciółki Joanny. Prostu jak przysłowiowa budowa cepa (choć moja Mama, po studiach na kierunku technika - mówi, że budowa cepa, wbrew pozorom wcale nie jest taka prosta:) ). 

Zatem - robimy herbatkę zwykłą i dodajemy do niej pomarańczę, goździki i sok malinowy. Jak ktoś lubi na słodko to cukier lub miód. I można się zaszyć pod koc i pić sobie czytając najnowszą powieść Małgorzaty Musierowicz - co za chwil kilka uczynię :)

 Na zdjęciach widzicie mały słoiczek z brązowym płynem. Zachwalany przez blogowe koleżanki syrop pierniczkowy miał cenę... Troszkę z kosmosu - wliczając przesyłkę. Zrobiłam więc sobie sama owe cudo. Pierwszą partię - spierniczyłam (nomen-omen) bo dałam za dużo cukru i on właśnie zabił wszystkie inne smaki. Druga partia jest o wiele lepsza - cukier
z umiarem dałam. Ale ponieważ mój żołądek znów mówi  kawie stanowcze NIE, syropek stoi
i będzie do kawy inki :)

Jutro Mikołajki. Już dziś dostałam drobne prezenty a jeszcze paczka z wymianki czeka :)
A po południu z dziewczynami z pracy idziemy do teatru :)

Będzie, będzie zabawa, będzie się działo :) (teatralnie się będzie działo) :))

Udanego weekendu

Mahda