niedziela, 11 października 2020

Jestem....

 Dzień dobry

Nawet nie wiem jak zacząć.... Długo mnie tu nie było.... Najdłuższa przerwa od chwili powstania bloga. I nie to, że nie chciałam, nie myślałam, nie zaglądałam do Was. Byłam cały czas, tylko, że.....

Tylko, że 29 lipca moje serce na moment przestało bić, a kiedy po chwili znów zaczęło, biło już inaczej.... 
I tak już zostało.... Tego dnia, dość nieoczekiwanie odszedł mój ukochany Tatuś.... <3 Nie będę się nad tym rozwodzić.... Uczę się żyć na nowo, z poranionym sercem i czymś, czego jeszcze nie umiem nazwać....

Dlatego wracam dopiero teraz. Wracam silniejsza - nie wiedziałam, że mam w sobie tyle siły i potrafię stawić czoła największej (w moim odczuciu) tragedii.

Chcę Wam opowiedzieć o tylu rzeczach, zmianach.... Opowiem, powoli. Albo nawet szybko - może tego potrzebuję?

Dziś zaparzyłam sobie kawę, postawiłam ją obok siebie, na parapecie, żeby mieć pod ręką podczas czytania
i patrząc na nią zobaczyłam tę chwilę, ten moment. Chwyciłam za telefon
i bez żadnych stylizacji, aranżacji zaczęłam robić zdjęcia. Bo ta chwila już się nie powtórzy, trzeba się nią cieszyć póki jest. Jak wiele takich pięknych chwil miałam, a nie potrafiłam docenić....
I przypomniał mi się fragment "Dzienniczka" św. Faustyny:

"O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna
i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca".

To takie moje przesłanie na najbliższy czas....







Dobrego tygodnia.

m.


10 komentarzy:

  1. Każda chwila w naszym życiu jest wyjątkowa...Rozumiem Twój ból, choć od śmierci mojego Kochanego Taty minęło 16 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu.... mam mętlik w głowie.... dziurę w sercu i nazwał pracy w szkole. Trudno się odnaleźć. Ten rok to rok ogromnych zmian i trudności.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Madziu Kochana!
    Martwiła mnie ta cisza... Obawiałam się, że coś jest nie tak... skoro tak długo milczysz. Teraz rozumiem dlaczego... i jest mi ogromnie przykro. Strata najbliższych tak wiele zmienia i trzeba nauczyć się żyć z pustką, której nikt inny nie zapełni... Ale jestem o Ciebie spokojna, bo wiem, że (podobnie jak św. Faustyna) patrzysz na wszystko okiem wiary.
    Życzę Ci więc nieustającej siły, przesyłam najcieplejsze myśli oraz czule tulę.
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Anitko za wsparcie.
      Faktycznie wiara jest dla mnie ważna i w tych dniach na niej i na Nim się oparłam. Niesamowite było dla mnie, że ani razu nie zapytałam Boga "dlaczego mi Go zabrałeś?". Za to dziękowałam cały czas za życie mojego Taty, wszelkie dobro jakie wyświadczył innym, Jego miłość i pracowitość.... Dziękowałam, że dał mi tak wspaniałego ziemskiego Tatę....

      Jeszcze raz dziękuję....

      Usuń
  3. Madziu współczuję Ci całym sercem i tulę serdecznie. Życzę Ci dużo sił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.
      Polecam się pamięci modlitewnej :)

      Usuń
  4. Tulę Madziu, bardzo mocno... Wiem, że ciężko znaleźć słowa pocieszenia, ale Twój Tata jest na pewno szczęśliwy i "tam z Góry" będzie się Tobą mocno opiekował
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) każde wsparcie jest ważne.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. Trudno znaleźć słowa, gdy odchodzi ktoś tak bliski. Sama nie mam już rodziców i wiem jak ciężkie chwile teraz przeżywasz. Jedynym pocieszeniem jest to, że kiedyś wszyscy się spotkamy. Trzymaj się ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      W sumie to ja chyba nadal jestem w jakimś szoku.... I nie dociera to do mnie....
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń