Bardzo lubię kiedy nic nie muszę, a wszystko ewentualnie mogę :)
Dziś miałam takie właśnie popołudnie. Po dwóch zebraniach z Rodzicami i dziećmi (nauczyciel pracuje 18 godzin? Tylko od poniedziałku do piątku? Ta..... - ja dziś od 10.30 do 13.30 byłam w pracy) miałam totalnie wolne popołudnie.
Nie wiedzieć czemu (starość??) obudziłam się ok 4 nad ranem i już nijak nie dało się zasnąć. Ok 5 poddałam się - poczytałam książkę, a ok 5.40 stwierdziłam, że upiekę proteinową szarlotkę. Wyszła taka sobie - sucha dość, ale jak się ją posmaruje serkiem śmietankowym to daje radę :))
Popołudnie spędziłam więc na czytaniu, piciu kawy, odsypianiu i ogólnie na lenieniu się :) Czasem też tak trzeba - i nie ma co się spinać, że się nic produktywnego nie robiło, trzeba nauczyć się, że to też jest potrzebne :))
A odpoczywałam tak:
Ostatnio zaniedbałam bardzo takie chwile ze stworzonym nastrojem. Ale jesień i zima sprzyja wyciszeniu, zwolnieniu. Zatęskniłam za takim organizowaniem swojej przestrzeni... Chyba znów będę częściej tworzyć takie aranżacje :)
Dobrego tygodnia kochani :))