Czy otyłość i sport się wykluczają? Absolutnie nie! Każdego dnia zmagam się ze swoją otyłością i od pewnego czasu bardzo mocno odczuwam to, że absolutnie nie przeszkadza mi ona w byciu aktywnym człowiekiem :)
Oczywiście jest to aktywność uszyta na moją miarę. Od października chodzę na siłownię, gdzie pod okiem profesjonalnego trenera wykonuje różne karkołomne ćwiczenia ;) Maciej jest wspaniałym człowiekiem, który motywuje mnie do pracy i docenia najmniejsze sukcesy. Dokładam do tego bieżnię co najmniej raz w tygodniu, jak się uda to zumba, która towarzyszy mi od ponad roku, jazda konna, teraz łyżwy.... trochę tych aktywności jest. Jasne, że nie zawsze jestem w stanie zrobić wszystkie ćwiczenia, szybciej się męczę, zapewne wyglądam dość komicznie na tej siłowni czy na koniu, ale.... daje mi to tak wiele pozytywów, że macham ręką na to jak wtedy wyglądam. Czasem się zastanawiam jak te dziewczyny to robią, że wychodzą z siłowni jakby wyszły z salonu piękności.... ja zawsze spocona jak świnia, z włosami już nie powiem jak wyglądającymi..... 🤪🤪
Ruch daje mnóstwo radości ( już po treningu, bo w trakcie bywa różnie....). Można przewietrzyć głowę, pobyć wśród innych ludzi, oderwać się od kłopotów.
Otyli tez mogą się ruszać- w swoim tempie, na swoich zasadach, na miarę swoich możliwości. Polecam, ja gruba :)
A tak poza tym mam ferie. Kończę pierwszy tydzień.... trzask i będzie po drugim.... jak, kiedy?? Ktoś pośpiesza te zegary ja się pytam, na co i po co?? :)
Uściski serdeczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz