Od dawna wiem i szczerze się do tego przyznaję, że jestem dinozaurem. Z innej, zamierzchłej epoki. Wolę coś napisać ręcznie, czytać papierowe książki niż e-booki.... I takie moje zacofanie (niektórzy tak o tym myślą) przekłada się także na finanse, a raczej na ich odkładanie i planowanie. Wiadomo, mam konta w banku, ale wolę mieć gotówkę w ręce :) łatwiej mi wtedy zapanować nad finansami, zaplanować ile i na co muszę odłożyć. Do niedawna robiłam to na zasadzie podpisanych kopert (nie śmiejcie się, tak było). I nadal jest. Ale koperty zastąpił bardzo przydatny planer finansowy, zamówiony na jeden z azjatyckich platform. Jeśli ktoś jeszcze jest takim wymierającym gatunkiem jak ja, to szczerze polecam taki gadżet. Ma bardzo fajne koszulki, w które można powkładać pieniądze na dany cel. Może w dzisiejszym świecie to śmieszne, ale mi to naprawdę pomaga
w planowaniu wydatków i ogarnięciu kasy na dany miesiąc. W planerze są też kartki, choć ja póki co z nich nie korzystam. Szczerze polecam :)
Słoneczko dziś wyszło i od razu człowiek inaczej się czuje i działa. Dziś był pracowity dzień, rano w pracy
z dziećmi i ich Rodzicami, potem szybko na koncert i spotkanie z siostrą, a potem błogie lenistwo z pyyszzzznym sernikiem :) A po drodze jeszcze cudne widoki z rzepakiem w roli głównej. Wiosna zaczyna pokazywać co potrafi :)
A jak u Was z planowanie finansów? Zaplanowane czy na spontanie? :)
Uściski :)