wtorek, 29 września 2015

Wiara w ludzi

Jadę dziś rano do pracy busem. Na jednym z przystanków stoi siostra zakonna - strarowinka. Obok młoda dziewczyna. Busik podjeżdża. Staruszka z trudem podchodzi do drzwi, które otwiera młoda dziewczyna. Myślę - jak miło, otwiera starszym, wpuści ją przodem. A gdzie tam! Młoda sprytnie wcisnęła się przed staruszkę. Zatkało mnie! Jak można?? Gdzie kultura osobista?? Gdzie elementarne zasady dobrego wychowania?? Wiem, że czasy się zmieniają, wszystko pędzi do przodu, młodzież "już nie ta".... Ale pewne zasady chyba pozostają niezmienne. Szacunek dla starszych jest według mnie jednym z nich. 

Straciłam wiarę w człowieka :( Szczególnie tego młodego :( Na szczęście nie na długo. Kiedy siostra wysiadała z busa przy przychodni na przystanku stało młode małżeństwo. Chłopak widząc trud z jakim wysiadała zakonnica zapytał czy potrzebuje pomocy i nie czekając
w zasadzie na odpowiedź pomógł jej wysiąść z busa nie okazując zniecierpliwienia ani nic takiego.

Ja jestem chyba z innej bajki, dinozaur ze mnie, ale mnie nauczono tego, że trzeba pomagać innym, być dobrym  i życzliwym dla ludzi. Moi Rodzice po prostu tacy są i nawet nie musieli mówić - wystarczy, że patrzyłam na ich życie i stosunek do innych. Mama to chodząca dobroć, Tata bardzo zasadniczy i wymagający (szczególnie od swoich pracowników wymagał).

Starość nie jest łatwa. A mnie nic tak nie rozczula jak starzy ludzi. Kiedy patrzę na nich
i myślę co przeżyli w swoim życiu, jakie bitwy musieli stoczyć, ile mają w sobie mądrości to wzruszam się okrutnie i płaczę jak bóbr. Serio - widząc takich ludzi, łzy w oczach pojawiają się niemal automatycznie.  Kiedy patrzę na ich spracowane ręce, trud z jakim czasem stawiają drobne kroki, czasem ich samotność i wyraz zagubienia na twarzy.... Ryczę....
I mam ogromny szacunek dla tych, dzięki którym mogę żyć w wolnym kraju, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę. Miękka buła ze mnie, ale ryczę.... Łzy kapią mi po policzkach.....

A dzisiejsi młodzi? Wydaje mi się, że w większości to skrajni hedoniści patrzący tylko na siebie i swoje potrzeby (niestety, nauczyli ich tego rodzice....).

A przecież wystarczy otworzyć drzwi.....


....... swojego serca......


..... i być po prostu odrobinę lepszym dla innych. Zobaczyć coś więcej niż czubek własnego nosa i pomyśleć, że inni też mają swoje potrzeby, a każdemu człowiekowi należy się nasz szacunek!

I tyle w tym temacie.

Życzę Wam wiele dobra i ludzkiej życzliwości wokół.
M


sobota, 26 września 2015

O tym, jak dałam się podejść

 Dałam się podejść jak dziecko. Z pozoru niby nic, tylko oglądałam, wzdychałam, oglądałam na blogach.... Broniłam się zaciekle. Tłumaczyłam, że drogo, po co mi to? Potem straciłam czujność i  skusiłam się na pierwszy zakup ;) I się zaczęło. Marka Green Gate... Wchłania mnie, obejmuje swoimi mackami, a ja nie umiem się obronić. I chyba nawet już nie chcę :))

Daleka jestem od twierdzenia, że marka Green Gate jest jedyną słuszną marką do urządzenia domu! Wcale tak nie sądzę. Jest wiele innych, mało znanych marek, które mają równie piękne rzeczy. Czasem są one po prostu bez marki, kupione za grosze na rynku czy
w zwykłym sklepie "Społem". Nie przywiązuję się do marek (poza perfumami
i kosmetykami). Nie ma to dla mnie znaczenia. Po prostu kupuję to, co mi się podoba.

Ale dla tej marki powoli tracę głowę i zdrowy rozsądek, bo kto słyszał, żeby kubek kosztował 50 zł!! I to jeszcze taki bez ucha :)) Do czego to podobne??
A jednak..... Marka GG wchodzi coraz bardziej w moje życie i nic na to nie mogę poradzić. Kupili mnie kubkami do latte. Przepadłam! Każda nowość wywołuje emocje i "achy i ochy". No, dobra - nie każda. Nie wszystko mi się podoba. Ale jak już coś wpadnie w oko.... Nie ma zmiłuj. Ostatni grosz pójdzie. Tak będę kombinować, żeby starczyło i na życie i nowe "coś". 
Dzięki pani Partycji z Malowane Bielą mam możliwość oglądania papierowych  katalogów!!
To nie to samo co w necie. Chwila przyjemności zapewniona! 

Niezmiennie podobają mi się wszelkie szarości:






 Niedawno u Kamili z białego loftu wygrałam niespodziankę!! Kochani i to jaką!! Dostałam od Kamili między innymi miseczkę z serii Simone White. Piękna! Mam już z tej serii dużą filiżanką i kubek do latte. Kama - miska jest prawie non stop w użyciu. Dziś lody z herbatnikami, a na co dzień poranna owsianka - obowiązkowo w tej miseczce :))  DZIĘKUJĘ!!









I jeszcze dostałam od Kamci pojemnik na jaja :)) Superowy :) 


Ściskam Was mocno i idę odpoczywać tym razem - z książką i kawką :))
M.

środa, 23 września 2015

Za co lubię jesień?

Jesień lubię za:
szaleństwo kolorów,
śliwki,
poranne mgły,
brak upałów (powyżej 25 stopni nie funkcjonuję),
zapach,
szeleszczące liście, 
nastrojowe wieczory,
płomienie świec,
deszcz dzwoniący o szyby (pod warunkiem, że siedzę w domu, pod kocem, z książką
i herbatką),
ziemniaki pieczone w ognisku


Cieszę się, że jest jesień :))

W domu obłędnie pachnie wosk o zapachu "Powiew jesieni". Jeśli ktoś chce poczuć jesień w domu to nie ma lepszego sposobu! Do nabycia u konsultantów PartyLite :)
O tych świecach pisałam już TU










Kto jeszcze cieszy się z jesieni łapka w górę!
Za co, Wy, kochani lubicie jesień?
Buziaki :))

Post nie jest sponsorowany, ani nic takiego. Po prostu mówię Wam o tym, co lubię i co jest warte polecenia.

piątek, 18 września 2015

Piątkowy wieczór

W końcu piątek, piąteczek, piątunio. Ponieważ w niedzielę byłam w pracy tydzień roboczy trwał 6 dni.... Należy mi się wolny wieczór zatem. 
Kiedyś pisałam, że dużo czytam. No właśnie. A na blogu ani śladu książek. Dziś to zacznę nadrabiać. 

Odebrałam dziś z Empiku czwartą część z serii książek Anny J. Szepielak. Jeśli nie znacie jej książek, a lubicie czytać szczerze polecam Wam wszystkie cztery. Ostatniej jeszcze nie przeczytałam, rzecz jasna, ale skoro poprzednie mi się podobały, to pewnie i ta też przypadnie mi do gustu. W każdej opisana jest historia jednej kobiety i jej przodków, rodziny, przyjaciół. Jeśli lubicie stare historie, rodzinne sekrety, odkrywanie tajemnic
i ciepło ludzkich relacji sięgnijcie koniecznie po te książki.  Postaci pojawiają się w każdej
z książek więc warto czytać po kolei.
Książki mają bardzo ładne, klimatyczne okładki i tworzą spójną całość.
Do tego herbatka, jesienny kubeczek i można spędzać wieczór :)

Kolejne tomy:
"Dworek pod Lipami"
"Młyn nad Czarnym Potokiem"
"Wspomnienia w kolorze sepii"
"Znów nadejdzie świt"











A może polecicie mi jakieś dobre pozycje do przeczytania? Czekam na sugestie :)

Przepraszam za jakość zdjęć, ale wiecie dobrze jak to jest robić zdjęcia przy sztucznym świetle ;)

Pięknego weekendu Wam życzę :))
M.

sobota, 12 września 2015

W biegu.....

Rok szkolny zaczęłam z przytupem. Nie nadążam... Kalendarz zapełnia mi się
w zastraszającym tempie.... Rada, rada, zebranie, Święto Szkoły (jutro), zebranie, konferencja metodyczna, szkolenie..... Ufff....
Do środy jestem praktycznie poza zasięgiem życia :)


Ostatnio też działo się niekoniecznie dobrze.... Niby drobne rzeczy, ale "uwierały"
w normalnym funkcjonowaniu. 

Samochód po naprawie muszę oddać ponownie - wrrrr - panowie mnie troszkę "olali", nowy komputer musiałam odesłać, czekać znów na zwrot kasy, szukać nowego, w piątek na zajęciach wypadł mi ząb (górna dwójka),  który miałam niedawno robiony.... Nie macie pojęcia jak się pilnowałam do końca dnia i w poniedziałek, żeby się nie uśmiechać całą sobą :)) Nie ogarniałam czasoprzestrzeni do końca przez to :) Ale już jest trochę lepiej. Został do zrobienia tylko samochód. 
Jak już maraton się skończy wpadnę na dłużej i częściej. Pokażę Wam co dostałam od Kamy :)) Cudeńka!!

Póki co zapraszam na chwilkę spokoju przy kawie i pysznym marcepanie :)








Wam też doba się kurczy? Cud jakiś? 
Trzymajcie się :)
M.

wtorek, 1 września 2015

18-ty początek....

Dokładnie 18 lat temu rozpoczęłam pracę w zawodzie wyssanym z mlekiem matki, przekazanym mi w genach :) Nauczyciel. Moi Rodzice też nauczyciele. Gdzie zatem mogłam odnaleźć swoje miejsce, jak nie w szkole. I tak od 18 lat.... Pełnoletnia znaczy się jestem :) Dużo czy mało? Nie wiem. Zależy jak na to patrzeć....

Trochę już tęskniłam za rytmem szkolnym, ułożonym planem dnia, działaniem. Gdybym za jakieś 2 miesiące marudziła przypomnijcie mi o tym wpisie ;)

A dokładnie 60 lat temu mój Tatuś rozpoczynał naukę w III klasie ogólniaka. Ostatnio, będąc u Rodziców, przeszukałam kolejny raz piwnicę :) Strychu nie mamy więc skarby przynosi się z piwnicy właśnie. I tam też znalazłam stare zeszyty Taty :) Rok szkolny 1955/56. Odlot.
I znalazłam stare teczki wiązane, które mam zamiar nosić do pracy:)) Historia przez duże "HA" :)) Zobaczcie sami:
















Kochani! Wszystkim, którzy dziś po raz pierwszy, lub n-ty przekroczyli próg szkoły kłaniam się w pas, życząc dobrego roku, nowych doświadczeń i nabywania mądrość (życiowej przede wszystkim). Rodzicom, którzy przeżywają bardziej niż dzieci, ślę zapewnienia, że szkoła nie jest taka zła. Parafrazując reklamę "Szkoła to dżungla...... ale pełna kolorów, zabawy i radości" :)) 
Trzymajcie się!
M.