Przyszła jesień. Lubię... Taką słoneczną, ciepłą, kolorową.... Lubię.... Taką mokrą, deszczową, szarą.... Każdą.
A dzisiejszy post nie będzie o złotych barwach jesieni, ale pewnym złotym drobiazgu, który pojawił się w moim życiu dwa tygodnie temu. Moja Mama obchodziła 80-te urodziny. Z tej okazji obdarowała swoje córki i wnuki prezentami. Ona też oczywiście dostała mega prezent :))
A my, córki, dostałyśmy złoto... Jedna pierścionek Mamy, druga obrączkę Taty, którą nosił ostatnio, a ja - najmniejszy, ale dla mnie najcenniejszy drobiazg - ślubną obrączkę mojego Taty <3
Wzruszyłam się bardzo. Taka jestem sentymentalna. I choć nie przepadam za złotem, to od razu wiedziałam, że będą ją nosić. Oddałam do jubilera, zmniejszyłam i z ogromnym sentymentem i dumą noszę od tygodnia.
Na serdecznym palcu lewej ręki, razem z różańcem. Na zdjęciu macie ją w zestawieniu ze złotym pierścionkiem, który dostałam od Rodziców na 16-te urodziny. I dlatego ta jesień jest dla mnie złota....
Przy okazji zrobiłam mini sesję - zatęskniłam za takimi stylizacjami. Kawka, pyszne ciasteczka z sobotniego ryneczku. Było pięknie :)
Póki co jesień zapowiada się słonecznie, moje popołudnia zapowiadają się pracowicie - ciągle coś :) Ale tak to już jest w szkole - ciągle coś się dzieje i ciągle jest coś do zrobienia ;)
Życzę Wam pięknych chwil z Panią Jesienią :)
M.