czwartek, 24 listopada 2016

Kwadratowy wieniec

Kwadratowy, bo to moja wariacja na temat wieńca adwentowego. Plan skrystalizował się dziś ok 7.20 w busie do pracy :) Pobiegłam przed pracą do przedszkola, dostałam pół woreczka piasku z piaskownicy i po powrocie do domu w 15 minut wieniec był gotowy. Wykorzystałam słoiczki z Biedronki i to, co miałam w domu - szyszki, orzechy, gałązki. 

Ponieważ jutro wyjeżdżam na cały weekend chciałam, żeby po powrocie przywitał mnie już gotowy wystrój adwentowy. 


















Jak myślicie? Nada się taki?

Pozdrawiam Was ciepło i do zobaczenia już w nowym roku :)

niedziela, 20 listopada 2016

Nastrój się na Święta

Taka reklama była. Nie pamiętam czego - chyba jakiegoś radia. Nieważne.
Ważne, że hasło niezłe :) Zatem nastrajam się. Ale spokojnie, bez pośpiechu.
Teraz obmyślam strategię na adwent. Jakąś dekorację by se człowiek strzelił, nie? Chodzi mi po głowie drewno, natura, szyszki.... Zaczęłam zbierać, suszyć, kombinować... Może coś z tego wyjdzie. 
Prawie wszystkie prezenty już mam kupione - a jak nie to wiem już co muszę dokupić
i komu. Pozostaje tylko czekać na adwent, a potem Święta...

W nastrajaniu pomaga mi też nowa płyta Mietka Szcześniaka. To mój ulubiony polski wokalista. Nowa płyta to wyśpiewane wiersze księdza Twardowskiego.
Bardzo przyjemnie się słucha. Polecam - może być dobrym prezentem pod choinkę.








Niedługo zapewne zacznę wyciągać około-świąteczne akcesoria, gwiazdki już się pojawiają. Ruszy produkcja kartek świątecznych... Będzie pięknie!  Czego i Wam życzę :)
 A u Was już czuć święta?

Uściski <3

sobota, 5 listopada 2016

Ta jedyna

Do napisania dzisiejszego wpisu zainspirował mnie fragment książki p. Agnieszki Krawczyk "Jezioro szczęścia":

"To była jej ukochana książka, ta jedyna, która skradła serce i już zawsze stanowiła wzorzec dla innych lektur. Szukała w kolejnych dziełach literackich jej atmosfery
i marzyła, że kiedyś jeszcze poczuje to drżenie zachwyconego serca, jakie odczuwała czytając książkę po raz pierwszy. Katia nie wiedziała, że każdy z nas ma taką książkę, od której zaczyna się wszystko - to pierwsze czytelnicze uwiedzenie, ta miłość i poczucie duchowego powinowactwa, którego nic i nigdy nie zatrze. Możemy zapomnieć o tej książce, zagubić ją na wiele lat, przeczytać później setki, a nawet tysiące tomów, ale
w każdej kolejnej lekturze będziemy bezwiednie szukać śladów naszej ukochanej".

I wiedziałam od razu jakie książki skradły moje serce dawno temu i są tymi jedynymi, ukochanymi, wyczytanymi setki razy.... 

"Dzieci z Bullerbyn", seria "Ani z Zielonego Wzgórza" i "Bajarka opowiada" - zbiór bajek
z całego świata. To właśnie te książki zapoczątkowały moją miłość do czytania. Rodzice czytali mi dużo - głównie Mama - pracowała w bibliotece, Tata polonista....
Rosłam w domu wypełnionym książkami.

Nie mogłam ich nie pokochać. Miłością odwzajemnioną. 

Ale te trzy, to te najważniejsze. "Bajarkę" dostałam na Dzień Dziecka. Miałam wtedy może 8-10 lat. Piękne, mądre bajki. W tym moja ulubiona "Alabastrowa rączka" - bajka
o tym, że dobro, które dajemy innym powraca do nas. Prawda stara jak świat.

"Ani" i "Dzieci" przestawiać nie muszę. "Dzieci" czytałam chyba ze 30 razy. W Boże Narodzenie obowiązkowo!! Nawet będąc już w liceum. Trzy lata temu kupiłam sobie pod choinkę nową :) Moja zaczytana nie wiem gdzie jest. Cudowna atmosfera pogodnego dzieciństwa, przyjaźni i zabaw :) Kto nie pokocha takiej rzeczywistości? 

"Ania".... Co za historia! Cóż za miłość.... Zwariowany świat pełen miłości i marzeń.
Ania ujęła mnie właśnie marzeniami, wyobraźnią.... Najbardziej lubię te pierwsze części. Ach..... 
To, między innymi, dzięki tym książkom miałam uśmiech na twarzy. Bije od nich tak pozytywne energia, że nie sposób przejść obok nich obojętnie.














A jakie są Wasze ważne książki, te jedyne, niepowtarzalne, ukochane? Podzielcie się proszę :)

Listopad trwa w najlepsze. Jakoś mi nie przeszkadza ani deszcz, ani wiatr. Lubię naszą polską słotę. 
Ściskam Was mocno i dziękuję, że do mnie zaglądacie <3